sobota, 3 marca 2018

Namysł nad mechanikami: ruch mankalowy?

Zabawne, ale moim pierwszym zetknięciem z ruchem mankalowym wcale nie była sama mankala - lecz Adrianowa, Icehouse'owa wersja pnp Space Walk Rudigera Dorna. Grało się całkiem przyjemnie. Myślałam nawet, czy nie zrobić sobie tego sama. Potem jakoś jednak zapomniałam o tym tytule (tyle innych zajęło myśli!), a dużo później spróbowałam samej mankali.

Która jest... płaska? To znaczy, mechanizm mi się podoba, trzeba główkować, ale generalnie jest to gra przeliczalna. Co smuci, tak jak zasmuciło mnie to przy pentago. 

Zagrałam któregoś razu w planszówkę o nazwie Finca i tam w sumie też jest pewnego typu ruch wzorowany na mankali, tzn. odległość ruchu jest wyznaczona przez ilość pionków stojących na polu. Pionków jest jednakże znacznie mniej (jeden gracz, jeden pionek) i nie zostawia się po drodze znaczników. I ten rondelek tam pasował, podobał mi się, działał. Inne przykłady rondelków wymieniono tu [klik]. Choć tu nie podkreślony jest sposób ruchu, lecz okrąg, po którym się pionki poruszają, by wykonać akcje / zdobyć jakieś bonusy.

*

Ruch jak w mankali to ciekawa mechanika. Nie grałam w zbyt wiele gier ją posiadających, a tym bardziej gier, które by mi się podobały (z rondlem kojarzy mi się jeszcze Concordia, w której w sumie rondla nie ma).

Ale sam ruch mankalowy to za mało dla gry.  Żeby uczynić go interesującym, może zróżnicować pionki (jak w Space Walku) albo pola, dodać im jakieś zdolności? Albo uczynić mankalę składową, a nie główną mechaniką, jak w Fince, np. wrzucić do tego karty z działaniami albo drugą planszę do innych zasobów i interakcji? (Dwie plansze oddziałujące na siebie to też pomysł, który lubię rozważać, choć nie potrafię go ująć w sensowne mechaniczne ramy...) Albo oba te pomysły naraz - karty i druga plansza... Tyle opcji. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz