środa, 1 stycznia 2020

Coraz dalej od gier

Ups, rok mi się zgubił. ;)

* poniżej: fragment zaczęty w styczniu 2019 i zapomniany-niedokończony*

I znowu będzie "narzekanie". Końcoworoczne, trochę o wyzwaniu, a trochę o grach ogółem.

Z jednej strony, zabrnęłam w wyzwaniu dość daleko (dalej, niż się spodziewałam koło lipca...). Połowa 10x10 ukończona (a z drugą połową brakowało bardziej chęci współgraczy niż czasu...); 100x(GtR + Taluva + EmDo) ukończone, choć chyba tylko dzięki wliczeniu gier online - i znowu, problemem nie był czas, tylko dziwna niechęć współgraczy do tych gier.

Do połowy roku już wiedziałam, że pewnych rzeczy na wyzwaniu praktycznie na pewno nie odhaczę, bo już przestały dane gry mieć dla mnie znaczenie; TWoM, Assyria, Parlettgames... Karmaki i Wierteł mi trochę szkoda, wciąż są gdzieś na liście do zagrania. Ale wciąż trzeba się ich najpierw nauczyć. ;) Także do gier solo się nie przekonałam, stwierdziwszy, że chyba bardziej mi zależy na innych solowych rozrywkach. Zwłaszcza o mniejszym czasie setupu.

Poznałam mało gier. W drugiej połowie roku zupełnie się nawet nie starałam; ani nie był to dla mnie priorytet, ani, tbh, jakaś szczególna przyjemność. Rozpoznasz mechaniki, zagra się pewnie nawet przyjemnie, i... zapomnisz, bo gra się niczym specjalnym nie wyróżnia. Wolę ogrywać sprawdzone gry. Nawet może nie są lepsze (a podobnie dobre i równie porządnie zaprojektowane) ale odpada czas potrzebny na poznanie zasad. W święta próbowaliśmy rozgryźć jeden z nabytków Kuby; filmiku z zasadami znaleźć się nie dało, instrukcja nie była tak oczywista, jak byśmy chcieli. Chyba ogarnęliśmy jak trzeba grać; pewnie nawet byłoby to przyjemne (w końcu nie zagraliśmy z przyczyn niezależnych ;)). Lekkie euro z jakimś tam klimatem i kostkami. Takie jak wiele innych, równie ładnie wyglądających i dobrze przemyślanych. Ale to już przestało mi wystarczać.

Oddalam się od planszówek. I to nawet nie w kierunku gier komputerowych. W Portala jeszcze od czasu do czasu pykam, czasem zacznę jakąś poleconą przygodówkę (ale nie wciągają zwykle na dość, by chciało się skończyć). Na komórce i na przerwach w pracy bawię się grami pokroju rummikub. Czasem mam ochotę na puzzle. Próbowałam odrobiny kodzenia. Chyba jednak najbardziej poszłam w stronę grywalizowanej "nauki języków", tj. duolingo (i dawniej memrise). W cudzysłowiu, bo sama apka czy witryna daje dosyć mało; mało kontekstu, mało ćwiczeń i jasnych wprowadzeń do danych tematów (przynajmniej w kontekście języków, które mnie interesują). Ale fakt faktem, Duo daje odrobinę poczucia jak z gry.

*** koniec fragmentu ***

...więc wracając do podsumowania ostatniego roku.
2019 minął cicho i dosyć bezgrowo. I - wciąż niespecjalnie mi to przeszkadza. Jak już rok-półtora temu zauważyłam, oddalam się. Zaczęłam grać w parę komputerowych tytułów, a namiętnym przerywnikiem na komórce stały się kulki (i znów odbiłam się od Duolingo), na BGA bywałam sinusoidalnie i znowu głównie po Hanabi. Od hanjie odeszłam, sudoku jeszcze czasem okazjonalnie, w grudniu i styczniu układałam puzzle na żywo. Parokrotnie próbowałam projektować coś typu gier miejskich / grywalizowane catch'em'all, w jednej przykonwentowej powiedzmy wzięłam udział. W późniejszej części roku zakręciłam się wokół seriali kryminalnych; każda sprawa i ogólne wątki tychże w sumie są osobliwą formą gry, a już na pewno stanowią natchnienie do tworzenia własnych zagadek kryminalnych - a to już niby gra.