sobota, 3 czerwca 2017

Żyjemy w fajnym kraju

Żyjemy w fajnym kraju.
To znaczy pod względem planszówkowym. O gry można się praktycznie potknąć na każdym rogu. W moim mieście da się zagrać w niemal każdym pubie i niespecjalnie to ludzi dziwi. Ktoś ostatnio pokazywał na grupie zdjęcie pudełka z międzynarodowego wydania - obok angielskiej i francuskiej, polska flaga i opis gry... W zapowiedziach i nowościach widzę perełki ostatniego Essen (Gejsze - Hanamikoji, Strażniczki - Overseers, Not Alone - Obecność, Ocaleni - Outlive - choć w sumie nie wiem czy to z Essen, ale świeżynka) - mniej niż rok po premierze, już mamy okazję grać w wersje polskojęzyczne! (Nie żeby akurat te dwie gry ich specjalnie potrzebowały - ale z polską oprawą i dostępne w sklepach docierają do większej ilości osób.) Już nie będę musiała nosić ze sobą Hanamikoji - inni też będą mieli... A Strażniczki pewnie sobie kupię. Niby wolałabym angielską edycję - bardziej uniwersalną wśród geekowskich znajomych - ale prostota zakupu w sklepie stacjonarnym chyba wygrywa z tą preferencją...

I tyle. Mało gram. Praca się pisze. Trochę aż mi szkoda, bo słyszę o wielu tytułach, ale czytać recenzji, ogarniać instrukcji czy ludzi do gry - nie ma kiedy. Ogródek, Park Niedźwiedzi, Honshu, Kanagawa, Yamatai, gry z serii GIPF, Cosmic Encounter, Bankrut, 7 samurajów, to wszystko na mnie dopiero czeka...