poniedziałek, 28 marca 2016

Muszkieterzy kontra Milady, czyli nie umiem wymówić tytułu

Mam bardzo ambiwalentne uczucia względem ostatniej pożyczonej od Adriana gry. Mousquetaires du Roy... Starałam się zagrać z różnymi osobami, na różną ilość graczy (zawsze jednak ja grałam jako Milady - to gra typu 1 vs reszta i uznałam, że najbardziej doświadczony gracz powinien być samotnikiem... no i w sumie podobało mi się granie "siłami zła", huehue).

Gra sama z siebie jest specyficzna. Jak to w grach 1 vs reszta, króluje poruszanie się po planszy i na pewien sposób odgadywanie przeciwnika. I kostki w ramach walki... "Wypełniaj questy i zbieraj nagrody". Questów jest teoretycznie mało, ale są modyfikowane przy każdej grze - zarówno główne zadania, potrzebne do wygrania gry, jak i poboczne, dzięki którym muszkieterowie zdobywają pieniądze na rozwój oraz "lilijki", które ułatwiają główne zadania. Do tego dochodzi spory wachlarz możliwości przegrania gry przez muszkieterów: skończy im się czas, honor królowej spadnie za bardzo lub przegrają oblężenie La Rochelle. Pojawia się też możliwość przegrania przez wydarzenie w Paryżu.

Muszkieterzy mają całkiem sporo rzeczy do ogarniania naraz, przez co grę tłumaczy się długo i jak już do niej siadać po raz pierwszy, to raczej na świeży umysł. 

Do tego dochodzi mocna zależność charakterystyki gry względem liczby graczy.

Na 5 osób (1vs4)...
Muszkieterowie zaczynają z kartami rozsianymi po rękach różnych graczy. To w tej grze może mieć największe znaczenie szczęście w kartach... i umiejętność rozplanowania tury tak, by jak najlepiej wykorzystać posiadane postaci. Największy też problem sprawiają pojedynki, bo jeśli zadbasz o rozwój statystyk, jesteś zwykle ogołocony z kart i liczysz na fuksa w kościach.

Na 4 osoby (1vs3)...
Zmienia się dynamika gry - mamy trzech, a nie czterech muszkieterów, choć łącznie przeprowadzają dokładnie tyle samo akcji. Bardziej boli jednak śmierć muszkietera, zabierając 1/3 zamiast 1/4 akcji w rundzie - a przecież życia w grze jest mniej... Zaczynają z siedmioma kartami na każdej ręce, co jest sporym boostem na początek. Z drugiej strony osłabione są karty typu "wszyscy muszkieterzy..." - zarówno u Milady, jak i u muszkieterów. Mam jednak wrażenie, że mimo początkowej mocy, gra za szybko pompuje przewagę Milady (zwłaszcza, gdy użyje się z początku pułapki Beggars oraz Thief, a pierwszą zagrana kartą Paryża będą pojedynki - generalnie ciąć ich na akcjach oraz pieniądzach do rozwoju).

Na 3 osoby (1vs2)...
Dwóch graczy kontroluje po dwóch muszkieterów, każdy z graczy zaczyna z ręką złożoną z dziewięciu kart - co na początek pozwala im wykonać praktycznie każde wyzwanie, którego się podejmą... a przez to szybko się doposażają i z łatwością pokonują wszelkich przeciwników.

Na 2 osoby (1vs1)...
Kart jest z początku dwa razy mniej niż w grze 1vs2, lecz co turę dobierają się darmowo, ponadto nie ma znaczenia już umiejscowienie kart na rękach graczy - wszyscy muszkieterzy kontrolowani są z jednej ręki i co jeden dobierze w akcji, inny może wykorzystać w swojej, więc odpada akcja exchange. Więcej planowania i brak konieczności dogadywania się z partnerami przy Milady sprawia, że gra się całkiem przyjemnie.

Moim graczom zdawało się zwykle, że gra jest wyważona w stronę Milady. Chyba dlatego, że jest dużo rzeczy do zajmowania się naraz... lecz tak naprawdę niespecjalnie groźnych, jeśli zaczną się szybko zajmować main questem (choć dobrze się z początku też doposażyć). Czas działa niby na korzyść Milady, lecz im więcej wyzwań pokonanych (a pokonać je łatwo...), tym więcej lilijek i pieniędzy, z tego - tym więcej wyposażenia i tym łatwiej robić kolejne elementy main questu. Zdaje mi się, że to akurat jest dobrze wyważone.

Mam trochę wątów do gry 1vs2, bo naprawdę nie widzę, jak bardzo musiałoby im nie iść w kostkach, by nie zrobić pierwszej planszy main questa w ciągu pierwszych kilku tur. Jednym muszkieterem. Zwłaszcza gdy Treville oddający akcję jest w grze. A po pierwszej planszy zwykle szło gładko, zwłaszcza z dużym zestawem kart.

Podczas moich partii, Milady wygrała partie: kilkukrotnie dwuosobową i raz na 4 osoby, zaś przegrała na 3 i - w ostatnim możliwym ruchu przed jej wygraną - na 2. Na 5 "zanosiło się" na wygraną Milady, choć w sumie sporo się mogło jeszcze zdarzyć, ale musieliśmy skończyć przed czasem.

Od ilości graczy zależy zresztą taktyka Milady - to, jakie karty Paryża zagrać, to, jakie karty intryg zagrać, jak rozstawić pułapki/przeciwników... na obniżeniu którego toru się skupić. 
Karty Paryża: Tnące życie pojedynki są dobre praktycznie tylko przy grze 1vs3, ewentualnie czasem w późniejszej grze, jak muszkieterzy nie mają wiele życia, a nie mają się jak leczyć. Konstancja jest dobra, jeśli trzeba odciągnąć Muszkieterów od czegoś, np. za szybko robią Main Questa. Nie doceniałam, lecz całkiem sympatyczna jest też karta ułatwiająca Milady ciągnięcie Intryg i zagrywanie ich - nawet jeśli nie przetrwa trzech tur, ułatwi nieco, a Muszkieterom zabierze czas.
Pułapki: Na początek chyba zawsze opłaca się dać Beggars, które przedłuża biedę Muszkieterów; na kolejne, zależnie od stanu i ilości Muszkieterów na miejscu, karty kradnące złoto lub życie. Ciekawa jest też Nemesis - zwłaszcza, gdy w danej turze jakiś Muszkieter zmarł. Podwyższenia progu praktycznie nie używam, nie opłaca się, to kwestia jednej karty u Muszkieterów.
Przeciwnicy: z początku staram się wystawiać słabych, wielokrotnie Henchmana, by nie dać za dużo pieniędzy/lilijek oraz by wystawić kilku naraz, co zżera czas. Zwłaszcza na początku nie ma większej różnicy między nimi a silniejszymi - łatwo uzyskać specjalne sztychy, jeśli rzuca się +2 kośćmi, a na początku jeszcze jest na dość kart by sobie dodawać...
Tor wygrywający?: niemal zawsze Time Track. Na La Rochelle od czasu do czasu, dobrze pilnować, by nie została zyskana karta One for all..., raz chyba udało mi się porwać Konstancję, natomiast nigdy nie uskutecznił się tor królowej. Muszkieterzy mają dużo czasu na wykonanie każdej misji w Luwrze tak, by nic się tam nie działo - rzadko tor się aktualizuje, częściej pod koniec gry, gdy już Muszkieterzy skupiają się na Main Queście - a to zdecydowanie za mało czasu, by ten tor stanowił dla nich jakiekolwiek zagrożenie. Może gdyby nie wykorzystywali wyzwań, by się dozbroić, może ten tor ma sens. Moi gracze go rozbroili. Po prostu. 


BTW. Mam wrażenie, że sporo więcej funu daje granie Milady. Choć ostatni gracz z gry 1vs1 stwierdził, że na dwie osoby wreszcie da się fajnie poplanować i zaczął lubić tę grę (wcześniej grał 1vs2 i 1vs3).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz