niedziela, 27 listopada 2016

Stare kontra nowe...

Chwilkę odsapnąwszy od Essen, znalazłam ciekawy temat - ot, myśląc o paru grach aż sam się narzucał. Tytuł może jest nieco mylący, bo nie mam zamiaru porównywać starszych gier* z nowymi ani nieśmiganych vs używek.

Myślałam o Mysterium. I o Fury of Dracula. I o 51 stanie. Grze o tron. Trochę o Taluvie. Ale najbardziej o dwóch pierwszych, bo mam wobec nich najbardziej sprzeczne uczucia.

Niedawno miałam okazję się zapoznać z trzecią edycją Drakuli i jestem naprawdę pod wrażeniem. Lubiłam drugą edycję, ze świadomością jej wad, byłam dosyć mocno zirytowana losowością walki. Ale ta nowa edycja to po prostu majstersztyk. Zmieniono wszystko, co kulało - walkę opartą na kostkach, ciągłe zaglądanie do ściągi nt. znaczeń żetonów spotkań, bardzo nieklimatyczne poczucie czasu w grze - i zamieniono w coś dobrego. W coś, co współgra ze sobą naprawdę dobrze, zostawiając poczucie pościgu i całą atmosferę z poprzedniej wersji. Po prostu wow. Odkąd zagrałam w trzecią edycję, nie mam już totalnie ochoty wracać do drugiej, nigdy.

Inaczej było np. z Grą o tron. Poznałam tę grę w jej pierwszej edycji, to ona była moim natchnieniem ku nowoczesnym planszówkom; potem poznałam drugą edycję, podobała mi się, doceniałam co poprawiono, ale wciąż potrafiłam też docenić granie w pierwotną wersję.

Z Mysterium podobnie. Różnica jest taka, że przy Mysterium pierw zagrałam w późniejszą edycję, która wprowadziła trochę dodatkowych zasad, a dopiero sporo czasu później w oryginał - co więcej, to oryginał bardziej przyciągnął moją uwagę. Nie myślę tu nawet o kartach - w obu są cudowne, nie czuję różnicy - lecz w tych drobiazgach związanych z dodatkowymi zasadami - zupełnie jak dla mnie nie potrzebnymi.

No i jest też 51 stan. Ludzie zachwalają. Mnie poprzednia edycja bardzo zniechęciła do tej gry. Mimo opinii o znacznie poprawionej ikonografii nie mam zamiaru zasiąść doń znów.

Inaczej jest z Taluvą. Taluvę przecież uwielbiam... i trochę się boję, jak ma wyglądać wersja z dodatkowym rodzajem pionków... żeby mi nie zepsuto tej gry. 

Bo czy wszystkie upgrade'y są dobre?

Cóż... na pewno dla każdego upgrade'u znajdą się fani. I jestem niemal pewna, że dla każdego znajdą się też ludzie, którzy będą woleli stare wersje. Chyba że nowa edycja praktycznie nic nie zmienia. Ale nawet już banalna zmiana tematu i wywalenie paru zasad (Osadnicy: Narodziny Imperium!) może przyciągnąć nowe osoby, które nie tknęłyby gry w poprzedniej tematyce.

Usłyszałam też o "nowej edycji"/dodatku, który zawiera praktycznie to, co podstawowa wersja, wraz z rozszerzeniem - a mimo to reklamowane to jest jako dodatek, a nie nowa edycja. Mowa oczywiście o Martwej Zimie. Nie jestem fanką tejże gry, ale mi się to również nieco nie podoba. Czuję, jakby klienci podstawki byli... hm... nieco wystawieni. Wątpię, by obecnie ktoś chciał na rynku wtórnym kupić podstawkę, skoro można od razu drugą wersję, a ci, którzy mieli pierwszą, żeby dostać dodatek musieliby płacić ponownie za to samo. Niefajnie.

Swoją drogą, grałam jakiś czas temu w Mankalę (to dopiero staroć) oraz grę mocno na niej opartą - Spacewalk. Inspiracja jest oczywista, zasad dodatkowych niewiele, a jednak na dość dużo, by dać poczucie wyrównania szans graczy i większy wpływ na grę. Chyba naprawdę wolę Spacewalk, gdzie do ruchu dochodzi wpływ wysokości pionków na kolejność zostawiania pionków na polach.

* Uświadomiłam sobie, że Cytadela ma już 16 lat. o.O